Budynek główny lotniska

Xanxus przez jakis czas zastanawial sie nad tajemnicza wiadomoscia i tym jak rozpatrzyc ow zaproszenie. Przed wylotem kazal zbadac widniejacy symbol na kopercie, a nawet charakter pisma. Rozkazal rowniez, aby hotel, w ktorym maja sie zatrzymac byl pod ciagla obserwacja, sam zas ma byc na bierzaco informowany... Wiadomo jednak, ze za zawracanie mu glowy mozna oberwac. Wszystko bylo przygotowane do wylotu, samolot juz na nich czekal. Zaproszenie zawieralo tresc, iz wypadaloby zabrac ze soba rodzine, tak tez mial pod reka Squalo, oraz Belphegora. Chcieli czy nie zostali zmuszeni do tego aby poleciec razem z nim. W samolocie Xanxus dokladniej objasnil im cala sytuacje, oraz pokazal zaproszenie. Boss Varii nie przepadal za podrozami, jednakowoz ostatnio nie mial nic do roboty, a sytuacja byc moze bedzie wymagala od niego czegos ciekawego. Przez wiekszosc drogi Xanxus postanowil sie zdrzemnac dopiero przy ladowaniu obudzil sie. Samolot wyladowal na prywatnym lotnisku Vongoli, a tam miala czekac na nich limuzyna, ktora mieli udac sie do Tokio. Kiedy samolot w koncu wyladowal, Xanxus jako pierwszy opuscil jego poklad. Znowu jest w Japonii... Squalo i Belphegor mieli okazje wymienic sie spostrzezeniami jedynie miedzy soba, zeby nie zaklocic jego snu podczas podrozy. Byc moze teraz i on pozna ich zdanie na temat calego tego zaproszenia. Boss rozgladal sie po lotnisku, czekajac na swoich podwladnych. Limuzyny nie bylo nigdzie widac, to tez zaczal sie nieco denerwowac wszystko mialo byc podane jak na tacy, pomimo tego, ze maja jeszcze sporo czasu...

Nie ma to jak dostać przemiłe zaproszenie od swego Boss'a na podróż do Japonii. Szkoda tylko, iż owa inwitacja była wymuszona i sam Squalo nie miał szansy odmówić tak wspaniałej propozycji. Było to rzecz jasna w stylu Xanxus'a - "jedziesz do Japonii", a jak odmówisz, to kulka w łeb. Białowłosy zdążył już przyzwyczaić się do takiego traktowania, tak więc nie robił z tego żadnego problemu. Bo i po co? Aby nabawić się kolejnych siniaków i niepotrzebnych ran? Chociaż zginąć, to nie zginąłby z ręki Szefa. W końcu nie bez powodu został jego prawą ręką. Oczywiście zdążył oberwać wiele razy, jednak śmierć zawsze była wykluczona. Zresztą tylko idiota zabijałby wiernych członków własnej rodziny, czyż nie? A Xanxus nie był głupi.
Będąc już w samolocie Squalo przeczytał zaproszenie, które dostał Boss. Zapowiadało się ciekawie, a przynajmniej taką miał nadzieję. Ostatnie zlecenie jakie wykonał nie było zbyt interesujące. Zwykłe zabójstwo. I to bez jakiejkolwiek walki. Dlatego liczył, iż osoba, wysyłająca list ma ku temu godny uwagi powód, który chciałby poznać Squalo.
Białowłosy podobnie jak Xanxus postanowił przespać cały lot, chociaż na początku nie mógł zasnąć i jedynie spoglądał przez okno, wspominając swój ostatni pobyt w Japonii. Z pewnością było ciekawie. Być może teraz również tak będzie. Po niedługim czasie zasnął, jednak był to sen niespokojny - budził się, kiedy tylko usłyszał jakikolwiek niepokojący dźwięk. Po wylądowaniu wysiadł z samolotu zaraz po Xanxus'ie, który zrobił to jako pierwszy. Squalo rozejrzał się za limuzyną, która jakiś czas temu miała na nich czekać.
- Voooi! Gdzie ta limuzyna?
Squalo nie należał do cierpliwych osób, tak więc już zaczął denerwować się, tak samo jak Xanxus. Całe szczęście pojazd zdążył nadjechać zanim lotnisko zostało spalone przez Szefa. Szofer od razu wysiadł z samochodu i zaczął przepraszać, tłumacząc się argumentami jakie wpadały mu do głowy.

Xanxus przyglądał się nadjeżdżającej limuzynie. Widząc w oddali pojazd ostudził swoje nerwy:
-Masz cholerne szczęście...
Rzucił w stronę przepraszającego człowieka... W głowie miał pomysł, żeby rozwalić limuzynę, kiedy była w oddali. Po chwili przeniósł swój wzrok na Squalo sugerując mu, iż czeka na jakiekolwiek przemyślenia dotyczące ów zaproszenia. Sam natomiast w powietrzu czuł jakąś małą niespodziankę. Być może ten wyjazd nie okaże się taki nudny. Zastanawiał się również czy ten śmieć Sawada, również zaszczyci ich swoją obecnością. Xanxus nie pałał do niego szczególną sympatią, dlatego też w międzyczasie zacisnął pięść. Ten dzieciak w końcu zapłaci mu za to upokorzenie.

Słysząc przeprosiny szofera jedynie wywrócił oczami. Skoro Xanxus nic nie zrobił w stosunku do człowieka on również nie miał zamiaru. Teraz dla niego najważniejsze było szybkie dotarcie do celu - a mianowicie - hotelu, w którym rzekomo mieli zostać parę nocy. Squalo chciałby znać już szczegóły Wielkiego Wydarzenia, na które został zaproszony Xanxus i jego rodzina. Skierował wzrok na Boss'a, który znacząco spojrzał na niego. Spodziewał się tego, iż będzie oczekiwał jakichkolwiek komentarzy na temat zaproszenia.
- Na mnie nie patrz. Nie mam pojęcia o co tu chodzi. Ale jak mniemam nie jesteśmy jedyną zaproszoną rodziną...
Stwierdził, idąc w stronę pojazdu. Poczekał moment, aż Boss wsiądzie pierwszy do limuzyny, której drzwi otworzył dla nich szofer. Usadowił się wygodnie na czerwonej kanapie i przeciągnął z lekkim uśmiechem. Ach te mafijne luksusy.