Jaskinia hazardu - małe kasyno

[You must be registered and logged in to see this image.]
Eizo wszedł jako pierwszy, w końcu był tutaj stałym bywalcem więc wszyscy go znali, ale i tak wyczuł na sobie ciekawe spojrzenia, bo po raz pierwszy nie przyszedł sam, w końcu towarzyszyła mu Kimie.
- Witam zacnych gości - rzekł szerokim uśmiechem- Tommy dla mnie szklaneczka szkockiej, a dla młodej damy sok pomarańczowy, w końcu jeszcze nie może, ale nei traktuj jej jak dziecko, bo wtedy na mnie warczy.
Przywitał się jeszcze z kilkoma innymi osobami i zajął na razie miejsce przy barze.
- I co podoba ci się - kupił papierosy od barmana i spojrzał na dziewczynę.

Rozejrzała się z zaciekawieniem po pomieszczeniu. Pierwsze co mogła o tym miejscu powiedzieć to z pewnością to, że było tu kolorowo... i głośno. Zmarszczyła brwi spoglądając na Eizo.
- Wcale nie warczę - prychnęła i usiadła obok niego przy barze - Na razie tak.

- E tam mała to kasynko to nic w porównaniu z tymi z Las Vegas - odpalił papierosa- ale jest na tyle fajne że jestem tutaj stałym klientem, gram w black jacka, pokera, czasem robimy zakłady w konnych gonitwach i oglądamy meczę, to opłacalny biznes dziecino.
Barman postawił przed nimi, zamówione przez Eizo napoje.
Hazardzista zakręcił szklanką w ręce - Napój bogów - rzekł z zadowoleniem upijając łyk.
Nie żył zbyt ambitnie, czasem zdarzało si że dostał zlecenie o pobranie haraczu i dostawał za to 10 procent, danej kwoty która często nie była mała więc był zadowolony.

- Kimie - poprawiła go szybko - Nie mała, nie dziecino, Ki-mi-e - rzuciła i wzięła swój sok, który zaraz wypiła - Dużo tu robicie, nawet jeśli to nie Las Vegas... - odparła. W końcu nie znała się na tych rzeczach, więc to kasyno wydawało jej się duże.

- Hymm wierz mi dziewczyno w Las Vegas jeszcze są tancerki, dziewczyny dużo dziewczyn, nocne kluby, zabawa do białego rana - rozmarzył się lekko na myśl o starym życiu - no, ale jeszcze jakiś czas nie mogę tam wrócić, więc jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
I wypił całą szklankę od razu i mocno się skrzywił.
- Jeszcze jedną - rzucił krótko i zerknął na towarzyszącą mu dziewuszkę, tak strasznie upierała się przy tym że nie jest już dzieckiem - Ech ile ja bym zrobił by mieć tyle lat co ty.

Pokręciła tylko głową i wywróciła oczami kiedy Eizo rozmarzył się o tych zaletach, według mężczyzn, Las Vegas. Popatrzyła z ciekawością jak pił i się skrzywił. Skoro tak się krzywił to po co to pił? Nie rozumiała.
- Mówisz jak staruszek - zaśmiała się cicho, rozbawiona jego słowami. Nie upierała się na tym, że nie jest dzieckiem. Po prostu nie lubiła jak tak ją określano.

- A czy wasze pokolenie nie uważa że 25 letni gość to jest staruszek ? - uśmiechnął się lekko - bo wydaje mi się że tak jest, ale cóż warto.
Stał od baru i ruszył wolnym krokiem do jednego ze stolików gdzie siedzieli już kompani do gry w pokera, chwilowo grający od dla przyjemności dla rozgrzewki i do nich się dosiadł Eizo
- chodź Kimie pora byś co nieco się nauczyła, o tym jakie są wspaniałe gry karciane, oraz jak na nich zarobić.

- Osobiście tak nie uważam... - wzruszyła ramionami - 25 lat to przecież nie tak dużo. Nadal młody człowiek - przyjrzała się uważnie wszystkim zebranym, ich twarzom, jakby chcąc odczytać ich intencje po wyrazie twarzy. Popatrzyła na Eizo i podeszła bliżej, uważnie zapamiętując jak ułożone są karty.

Mineło troche czasu, każdy graczy był, skupiony Eizo zaś miał pokerową twarz, w końcu ko.ści zostały rzucone i gracze pokazywali karty, zaś Eizo się czarująco uśmiechnął, spojrzał zwycięsko po nich - Sorry panowie królewski poker - rzekł, na szczęście to nie była gra na pieniądze, więc na razie nikt nie zarzucił Eizowi oszustwa, od to byłą dopiero rozgrzewka.

Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nie mogła tego dokładnie stwierdzić, ale Eizo z pewnością oszukiwał. Pochyliła się lekko nad jego kartami. Nie bardzo znała zasady pokera. Westchnęła cicho. Choćby i godzinami to obserwowała to chyba się ich nie nauczy... Zerknęła na niego. Naprawdę bardzo lubił tą grę.

Minelo kilka partyjek i gracze sobie zrobili przerwę, zamówili przekąski czyli precelki i orzeszki, a także świeżą dostawę alkoholu, Eizo spojrzał na nią.
- Z tymi panami gram, od jakiegoś czasu, ale tylko dla rozrywki, wszyscy są równie dobrzy.
- Hym co Eizo przyuczasz ją do zawodu ? - zarechotał cicho mężczyzna w średnim wieku.
- Wierz mi mój drogi, kto mnie zastąpi jak kiedyś otrzymam kulkę w łeb, muszę przekazać swoje dziedzictwo.
Przed Kaine stanął kolejny sok.
- Może zagrasz z nami partyjkę, a nie tak siedzisz ? - rzekł z uśmiechem Eizo

- Ach, rozumiem... - mruknęła cicho nadal się przyglądając. Zmieszała się kiedy jeden z jego kolegów zaczął coś mówić na jej temat. Wbrew pozorom była nieśmiałą osóbką. To o przekazywaniu dziedzictwa uznała jako zwykły żart, nawet się lekko uśmiechnęła. Wzięła sok i upiła kilka łyków.
- Hę? Nie... - uśmiechnęła się z zakłopotaniem - Nie potrafię w to grać... - a już zwłaszcza tak dobrze jak Ci tutaj.

- Mmmm to może coś łatwiejszego - Eizo tasował już karty do kolejnej gry, z lekkim uśmiechem każdemu, rozdał po pięć i jedną kartę położył na środku- no proszę państwa, gra hazardowa naszego dzieciństwa makao. Ten kto wygra dostaje kolejeczkę od przegranego który ni osiągnie makao, młodej pani to nie dotyczy, ale co sama będzie siedzieć przy nas i się nudzić.
- No tak w makao każdy umie grać - uśmiechnął się jeden ze znajomych, chodź starzy wyjadacze pewnie nie do końca będą to traktowali poważnie, jednak chyba chcieli by Kimie dołączyła do gry.

Podrapała się po policzku patrząc na karty z lekkim uśmiechem. Tak, w makao to już grać umiała... Popatrzyła na nich ukradkiem. No dobrze, zagra. Co jej tam szkodzi. Nawet dobrze, że nie chcieli traktować gry na poważnie, wolała, gdy to było po prostu w charakterze zabawy.